Jak już kiedyś pisałam, rok 2016 miał być rokiem mojej edukacji i kształcenia się. I jest!
W styczniu zaczęłam od warsztatów fotografii noworodkowej, gdzie przekonałam się, że takie pozowane zdjęcia – chociaż piękne – nie są dla mnie.
A potem trafiłam na fotograf z USA Kirsten Lewis. Specjalizuje się ona w fotografii rodzinnej, ale nie takiej pozowanej i stylizowanej, ale reportażowej. Autentycznej. Spędza ze swoją rodziną cały dzień, od rana do wieczora. Dokumentuje zwykłe-niezwykłe momenty i prawdziwe emocje.
Wzięłam udział w kilku jej kursach i mentoringu online. Uczyłam się tam aspektów artystycznych i technicznych tego typu fotografii, z każdym tygodniem przekonując się, że to jest to COŚ co mnie kręci.
Zatrzymać na zawsze ulotna chwilę. Fragment życia, z którego piękna na co dzień nie zdajemy sobie nawet sprawy, bo jesteśmy zagubieni w pędzie.
Zaspane buzie nad miską owsianki. Szaleństwa na placu zabaw. Grymasy przy obiedzie. Ostry protest, że trzeba już iść spać. Lepkie buziaki i małe rączki, które obejmują nas tak mocno…
Mija właśnie mniej więcej dziewiąty miesiąc mojego kształcenia się i jak to po dziewięciu miesiącach bywa – coś się rodzi…
Na warsztatach Tomasz Tomaszewski namawiał nas do stworzenia swojego osobistego projektu. Czegoś, co będziemy tworzyć dla samej radości tworzenia. Bez presji i wymagań innych ludzi, a tylko dla samych siebie.
Ponieważ fotografia rodzinna to jest moja pasja, chciałabym żeby mój projekt był z nią związany.
Moje pierwsze fotograficzne zlecenia to były reportaże ślubne, historia niejako zakręciła koło i wracam do reportaży – ale trochę innych. Mniej przewidywalnych. Może niedocenianych. Ale jakże ważnych!
Poszukuję ochotników na reportaże „Day in the life”.
Mam jednak kilka wymagań 🙂
1. Reportaże będą się odbywały od poniedziałku do piątku.
Mam rodzinę – męża i dwójkę dzieci – i nie chciałbym, żeby ten projekt odbywał się ich kosztem. Weekend to jedyny czas, który możemy spędzić razem. Wierzę, że jeżeli fotografia jest dla Ciebie ważna, uda Ci się wziąć jeden dzień wolnego w pracy…
2. Żadnych zdjęć pozowanych i oczekiwań.
Otwieracie przede mną swoje drzwi i serca. Chcę zobaczyć Was prawdziwych. Bez pozowania, przebieranek, udawania.
Może podczas wizyty u Was zrobię dla Was jedno dobre zdjęcie, może czternaście a może sto. Nie wiem. Ale wiem, że pracując bez presji będę mogła być bardziej kreatywna 🙂
3. Zgoda na publikację.
Te dobre zdjęcia chciałabym pokazać światu (na mojej stronie, facebooku, może w konkursie), wiec wyrażenie przez Was zgody jest koniecznie.
Jeśli jesteś ok z powyższymi punktami i masz ochotę zaprosić mnie do Waszego świata – zapraszam!
Wypełnij proszę ten formularz.
Postaram się odpowiedzieć na każde zapytanie możliwie szybko 🙂
Oznacz znajomego, który może być zainteresowany.
Udostępnij! Polub!
Niech świat się dowie!
[…] Miesiąc temu spotkałam się po raz pierwszy z jedną z rodzin, które zdecydowały się wziąć udział w moim projekcie fotograficznym A Day in the Life. […]