Powoli zbliża się mój planowany drugi reportaż z porodu, więc to chyba najlepszy moment, żeby pokazać zdjęcia z reportażu z narodzin Tadzia, w którym miałam zaszczyt uczestniczyć trzy miesiące temu.
Umawiałyśmy się z Asią, że przyjadę sfotografować jej drugi poród. Najpierw kazałam jej czekać, bo byłam na warsztatach fotograficznych w Niemczech… Asia czekała… Potem wyjechałam z Przemkiem na maraton w Rotterdamie…. Wróciliśmy w niedzielę, a w poniedziałek o 18 dostałam wiadomość z pytaniem, czy już wróciłam, bo Asi wody odeszły i zaczęły się skurcze. Szybko zrzuciłam Jasia po treningu piłkarskim do domu, chwyciłam plecak fotograficzny (czekał już spakowany) i popędziłam do szpitala.
Asię i jej męża zobaczyłam już na sali porodowej, gdy Asia wchodziła do wanny. Początkowo ciężko było mi patrzeć na poród jako obserwator, ale szybko wzięłam się w garść i przełączyłam się w tryb fotografa. Skupiłam się na aspektach technicznych (ISO, przesłona itp), pracowaniu nad kompozycją i szukaniu momentów.
Od razu zabrałam się do pracy, bo poród był bardzo intensywny. Kilka minut przed godziną 20 mały Tadzio już się urodził, więc ledwo zdążyłam 😉
Poniżej kilka wybranych zdjęć z tego magicznego wieczoru… Te bardziej intymne zostają tylko dla oczu Asi i jej najbliższych…
Jestem wdzięczna Asi, że zaufała mi i wpuściła w tak intymny moment jej rodziny. I że pozwoliła mi podzielić się tymi zdjęciami z całym światem.
Bycie świadkiem takiego wydarzenia to coś prawdziwie metafizycznego.
Patrzenie jak kobieta rodzi nowe życie, przechodząc wszystkie fazy – od motywacji, żeby urodzić, poprzez zwątpienie czy da radę aż po euforię gdy mały człowiek został położony na jej brzuchu – to niesamowite przeżycie… Emocje, jakie się dzieją na sali porodowej są mocne i prawdziwe jak nigdy. Prawdziwa pierwotna siła. Kobieca siła…
Jeśli jesteś w ciąży i też chciałabyś udokumentować swój poród – koniecznie skontaktuj się ze mną!