Pomyślałam sobie, że ciekawym tematem może być dla Was poznanie procesu, w jaki sposób pracuję nad zdjęciami.
I nie mam tu na myśli sztuczek w Photoshopie czy Lightroomie, tylko pracę nad kadrem jeszcze na poziomie aparatu. W jaki sposób decyduję, co ma być na zdjęciu, a co nie. Jaką drogę muszę przebyć, żeby otrzymać gotową fotografię, z której jestem zadowolona, a nie tylko zatrzymać się na pierwszym lepszym pstryku. W fotografii rzadko uda nam się uzyskać mistrzowskie zdjęcie za pierwszym razem. Praca nad nim wymaga czasu, przeanalizowania i wypróbowania różnych kątów, pomysłów. To właśnie dlatego podczas sesji robię duuuuużo więcej zdjęć, niż potem widzicie wglądówek.
Myślę, że dość dobrze zobrazuje to jedno zdjęcie z dzisiaj.
Początek września to także początek szkoły, a co za tym idzie – prace domowe. Nie zagłębiajmy się dzisiaj nad ich zasadnością tylko skupmy na aspekcie wizualnym 😉
Nie wiem, jak Wasze dzieci (o ile macie już uczniów w domu), ale mój Jasiu przerabia wszystkie możliwe pozycje i miejsca podczas ich odrabiania. Dzisiaj na przykład postanowił je zrobić na podłodze, leżąc w połowie pod kanapą…
[uwaga na wstępie – zdjęcia są pokazane jako pliki prosto z aparatu, bez żadnej korekty – więc jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądają moje pliki wyjściowe czy RAWy z Fuji xt-2 – macie dzisiaj do tego świetną okazję 😉 ]
Nie ma co ukrywać, że pierwsze zdjęcie to pomyłka 😉 Przede wszystkim nie trafiłam z ostrością, przez co od razu trafiłoby do kosza. Nie podoba mi się też ta jasna plama w lewym górnym rogu, dlatego postanowiłam ją usunąć z kadru.
Kolejne ujęcie jest już ostre i nie ma rozpraszających, jasnych plam, ale nie jest zbyt ciekawe. Postanowiłam więc zejść do poziomu podłogi…
…i otrzymałam taki kadr. Całkiem nieźle – ładne światło na buzi Jasia, ręka w ruchu. W sumie mogłabym na tym skończyć, ale chciałam pokazać nie tylko to, że Jaś odrabiał lekcje na podłodze, ale też to, że leżał pod kanapą. A jak to najlepiej zrobić? Oczywiście…
…wskakując na tę kanapę i fotografując go z góry. Pierwsze ujęcie z góry znowu nie było zbyt udane. Jest zbyt ciasno skadrowane, bez oddechu. Musiałam wdrapać się jeszcze wyżej 😉
Czy widzicie na pierwszy rzut oka, co w zdjęciu poniżej nie gra?
.
.
To moja stopa w prawym dolnym rogu 😉 Fotografując ważne jest to, żeby zwracać uwagę nie tylko na sam fotografowany obiekt, ale też wszystko dookoła.
Zatem skadrowałam tak, żeby nie było jej widać. Zmieniłam przesłonę z f2.8 na f4, żeby ostra była zarówno kartka, jak i głowa Jasia. I poczekałam jeszcze na ruch ręką, żeby coś ciekawego się zadziało w kadrze. Efekt finalny poniżej…
Cała ta akcja zajęła mi dokładnie 3 minuty.
Kolejne parę minut w Lightroomie, żeby je trochę dopieścić i voila – oto jest!
Mam nadzieję, że spodobał Ci się ten wpis i będzie dla Ciebie przydatny w Twojej fotograficznej podróży 🙂
Jeśli tak – koniecznie daj znać w komentarzu!
Uwielbiam pokazanie pracy fotografa od kuchni. Pozdrawiam!
Świetna fotografia.
Mega smaczny kadr ten z poziomu podłogi. Z góry fajniejszy, bo czysty, ale ten z dołu jakoś przypadł mi do gustu. Fajna kolorystyka tak BTW.
Świetne tipy, wartościowe wskazówki. Super!