Minęły już dwa miesiące, od kiedy mogłam uczestniczyć w największym cudzie – cudzie narodzin.
To był mój pierwszy raz podczas porodu po drugiej stronie, jako obserwatora. Wcześniejsze dwa razy to były narodziny moich dzieci – niestety nie mam z nich zbyt wielu zdjęć 😉
Ponieważ Oliwka urodziła się przez cesarskie cięcie, nie mogłam być podczas samego momentu pojawienia się jej na świecie, ale byłam z jej rodzicami przed operacją i po.
To były bardzo intymne chwile i jestem niesamowicie wdzięczna, że mogłam być podczas nich razem z Maćkiem i Anią, że zaprosili mnie do swojego życia na moment, no i że pozwolili mi pokazać Wam kilka zdjęć z tego wzruszającego wydarzenia.
Przez godzinę po zabiegu Ania musiała zostać na obserwacji na bloku pooperacyjnym, wtedy córeczką pięknie zajmował się świeżo upieczony tata. Dlatego na zdjęciach poniżej tak mało mamy.
Poród, obojętnie czy siłami natury czy przez cesarskie cięcie, to zawsze piękne i niezapomniane przeżycie. Bardzo się cieszę, że dzięki mnie te pierwsze minuty życia Oliwki zostały uwiecznione na zawsze.
Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miała okazję fotografować cud narodzin. Marzy mi się poród domowy… Może któregoś dnia…
It’s been two months since I photographed the miracle of birth.
Baby Oliwia was born via C section so I wasn’t allowed in the operating room, but I was with her parents before and after the very moment of birth.
It was a very special time, and I am extremely grateful that I could witness that unforgettable event. And humbled that thanks to my photographes it will be kept in memory forever.
I hope that I will be able to photograph more births in the future; maybe one day I’ll get lucky and will be invited to a home birth…