Pogoda w tym roku nas rozpieszcza. Mamy prawdziwą polską złota jesień. Rok temu o tej porze roku większość liści w naszym ogrodzie już spadła z drzew (możemy to przeżyć jeszcze raz – KLIK!). Dwa lata temu podczas październikowych sesji zdjęciowych lifestyle konieczne już były zimowe kurtki i grube czapki (Farma Dyniowa – KLIK!). Dlatego w tym roku korzystamy z pogody i wyciskamy z każdego dnia ile tylko się da!
W ostatni weekend trafiło mi się wolne sobotnie popołudnie i oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wyciągnęła mojej rodziny na krótką jesienną sesję zdjęciową.
Wiele razy mówię o tym, jak ważne jest, żeby także rodzice byli obecni na zdjęciach rodzinnych, więc sama też muszę dawać przykład i poprosiłam Przemka, żeby dzisiaj to on był naszym fotografem rodzinnym 🙂
Jest nawet jedno zdjęcie zrobione przez Jasia – na pewno zorientujecie się które! 🙂
Powiem Wam jedno:
Fotografowanie własnych dzieci (podczas sesji lifestyle czy pozowanej) nie jest łatwe.
Zero jakiejkolwiek współpracy przy pozowaniu 🙂 To dlatego w ich przypadku najlepiej sprawdza się fotografowanie codzienności i łapanie momentów. I chociaż jestem prawdziwym miłośnikiem dokumentalnej fotografii rodzinnej, to jednak czasem lubię ubrać Jasia i Emi w trochę ładniejsze, skoordynowane ubrania i zabrać ich w piękne miejsce na zdjęcia. Jak jeszcze uda się na nich ująć także mnie i Przemka, to już w ogóle jestem w fotograficznej ekstazie 😉
Co ciekawe, mój autorytet przy pracy z „obcymi” dziećmi jest dużo większy i (zazwyczaj) robią to o co proszę. Hmmm…
Pocieszam się jednak, że podobno nieposłuszne dzieci to oznaka tego, że czują się pewnie i bezpiecznie w towarzystwie rodziców…Oby!
Ale już bez dalszego zbędnego gadania, zobaczcie co może dać pół godziny popołudniowego, jesiennego słońca i pół paczki żelków 😉
Mój prawie ośmioletni syn. Kiedy on urósł taki duży i poważny?!
Może nie są to idealne rodzinne portrety, ale i tak je lubię, bo idealnie oddają charakter moich dzieci!
Czasem trzeba sprawdzić, kto jest wyższy. Mimo, że wszyscy wiemy, że to Janek, to popatrzcie jak się prostuje i wyciąga w górę!
Dzieci nie chciały współpracować, więc sami sobie zdjęcie zrobiliśmy 😉
Chwila zadumy…
Trochę już za ciężcy są na takie podnoszenie!
Zazwyczaj mistrzyni głupich min – tutaj udało się złapać jej śmiech.
Szaleństwo – znowu ja na zdjęciach! I znowu moje kochane, nieposłuszne urwisy 😉
Czymże jest popołudniowa sesja w złotej godzinie bez odrobiny słońca i fotografowania pod słońce? Uwielbiam takie zdjęcia! Nawet dmuchawce udało nam się znaleźć.
Mam nadzieję, że Wy też już macie jesienną sesję zdjęciową za sobą!
Jeśli nie – szybciutko piszcie do mnie – KLIK! i temu zaradzimy! Chyba że chcecie do Waszego albumu rodzinnego dodać takie zdjęcie jak poniżej 😉
Znajdź mnie i polub na Facebooku i Instagramie ! <3
Przepiękne zdjęcia rodzinne! A to z dmuchawcami to sztos.
Ja mam tylko jeden problem z dmuchawcami – ludzie często nie wyglądają korzystnie… Albo ja mam tylko takie wrażenie. Dlatego pary młode niekoniecznie do tego zachęcam, ale dzieci… SZTOS 🙂 Podobnie jak światło na zdjęciu, które dopisało
[…] (A w ramach ciekawostki możecie zobaczyć, jak wyglądało to samo miejsce jesienią, gdy wybrałam się tam z moimi dziećmi i Przemkiem na plenerowe zdjęcia rodzinne – Nasza złota polska jesień – KLIK!) […]
[…] zdjęcia rodzinne… Dwa lata temu też wybraliśmy się aby zrobić własne zdjęcia rodzinne (możesz je obejrzeć tutaj – KLIK!), ale wtedy bez statywu, więc niestety nie mamy zdjęcia w czwórkę. W tym roku już o to […]
Jest stylowo, jest słonecznie, jest rodzinnie. Pięknie!