274/365. 1 października
Popołudniowe babycino z filiżanki i lektura książek obrazkowych…
275/365. 2 października
Trzecioklasista i zerówkowiczka. [telefonem]
276/365. 3 października
Janek poprawia swoje dinoazaury zbudowane z magnetycznych klocków Pixio.
277/365. 4 października
Dzisiaj o godzinie 23:30 zorientowałam się, że nie zrobiłam jeszcze żadnego zdjęcia, więc szybko sfotografowałam to, co akurat było pod ręką. 😉
278/365. 5 października
Na wycieczce do lasu można znaleźć różne skarby. Wielki kawałek kory, kolorowe liście czy idealnego muchomora w białe kropki.
279/365. 6 października
Porządki ogrodowe robi się nie tylko na wiosnę, ale i na jesieni. Z dębu sąsiada spada tyle liści, że pracy wystarczy na cały miesiąc!
280/365. 7 października
Chichot przy wieczornej dobranocce.
281/365. 8 października
Dzisiaj wylatujemy na ponad tydzień do Stanów Zjednoczonych na zawody sportowe Przemka i krótkie wakacje w Nowym Jorku. Emi przytula się do tatusia na pożegnanie.
282/365. 9 października
Nowy Jork! Cudowne miasto! Zasługuje na oddzielny wpis, ale na razie musi wystarczyć po jednym zdjęciu dziennie 😉
Katedra świętego Patryka przy 5 Alei i wszechobecne flagi.
283/365. 10 października
Autoportret zrobiony na szczycie Empire State Building, z Manhattanem w tle.
I jedno z moich ulubionych miejsc, kolejna ikona Nowego Jorku – most Brooklyński.
284/365. 11 października
Dzisiaj połowę dnia spędziłam w Muzeum Historii Naturalnej. Szkoda, że Jasiu i Emi nie mogli być tu ze mną, byliby zachwyceni!
285/365. 12 października
Nawet będąc na drugiej półkuli nie przegapię okazji do zagłosowania!
286/365. 13 października
Dzisiaj wielki dzień zawodów! Ironman Louisville!
Jako kibic pokonałam około 20km, dopingując Przemka do wysiłku. I opłaciło się, bo ukończył zawody na trzecim miejscu swojej kategorii wiekowej! Totalne szaleństwo!
Za rok wreszcie Hawaje!!!
Jeśli macie ochotę przeczytać więcej o tym wydarzeniu, to odsyłam Was do ciekawej rozmowy na serwisie TriathlonLife – KLIK!
287/365. 14 października
Czy jakiś sport jest bardziej amerykański niż baseball? Chyba nie 😉
W Louisville, Kentucky można zwiedzić fabrykę kijów baseballowych Louisville Slugger. Brzmi dziwnie, ale na żywo jest naprawdę fascynująco!
Każdy gracz profesjonalny ma swój własny model kija, który jest wykrawany komputerowo z dokładnością do milimetra. W dodatku tych kijów zużywają tysiące, bo już po kilku uderzeniach zmienia się struktura drewna i odbicia nie są tak powtarzalne.
288/365. 15 października
New York, New York.
Powrót do miasta, które nigdy nie śpi. Wieczorny widok z One World Observatory na Brooklyn (i Most Brooklyński)
289/365. 16 października
Podczas gdy ja biegam jak szalona i zwiedzam co się da, Przemek chętnie wykorzystuje moment żeby wyciągnąć nogi na ławce.
290/365. 17 października
Co prawda nie ja robiłam to zdjęcie, ale to jedno z moich ulubionych… Jest Most Brooklyński (te przęsła), jest widok na dolny Manhattan. Brakuje tylko żółtej taksówki na jezdni 😉
291/365. 18 października
Dzisiejszy dzień w podróży, więc bez zdjęcia…
292/365. 19 października
Kuzynki 🙂
293/365. 20 października
Artysta chodnikowy i jego aspirujący czeladnik.
294/365. 21 października
Czekanie w szkole, aż Jasiu skonczy dodatkowe zajęcia sportowe, potrafi być nużące…
295/365. 22 października
Ogrodowe szaleństwo. Pogoda pozwala, więc korzystamy!
296/365. 23 października
Jesienne liście na panelu świetlnym wyglądają zupełnie inaczej.
297/365. 24 października
Pomidorowa koneserka.
298/365. 25 października
Dzisiaj bez zdjęcia…
299/365. 26 października
Tak nam sie spodobało oglądanie Nowego Jorku z góry, że postanowiliśmy zabrać dzieci na taras widokowy PKiN, żeby pokazać im Warszawę z lotu ptaka.
Dzieci zachwycone, my zresztą też. Tylko kolejki do wind trochę długie…
300/365. 27 października
Dzisiaj bez zdjęcia…
301/365. 28 października
Podwodny świat według Emilki.
302/365. 29 października
Dzisiaj bez zdjęcia…
303/365. 30 października
Dzisiaj prestidigitator Janek zrobił nam wieczorny pokaz magicznych sztuczek.
304/365. 31 października
Przedszkole zamknęte, więc spędzamy czas razem. Trochę w domu, na obowiązkach domowych, a trochę na spacerze w lesie. Złota polska jesień jest w tym roku łaskawa i październik był cudowny! Lepszy niż wrzesień!