Projekt 365 | Maj 2019

121/365. 1 maja
Wybraliśmy się na festyn do Fuengiroli, gdzie jak co roku odbywała się wielka fiesta. Poza niezliczonymi stoiskami z jedzeniem z całego świata (Argentyńskie steki, belgijskie frytki, niemieckie piwo – było wszystko, czego dusza zapragnie) rozstawiło się też wesołe miasteczko.
Emi jak zawsze wybrała fotel pasażera, podczas gdy Jasiu dzielnie kierował pojazdem. Frajdy było dużo, chociaż liczba ludzi na fieście była obłędna!

122/365. 2 maja
Po zwiedzaniu Casares trochę zmarzliśmy (to miasteczko w górach!), więc przysiedlismy w kawiarni na gorącą czekolade i churros.

123/365. 3 maja
Niedaleko naszego hotelu na plazy są wielkie skały, na których żyją przeróżne stworzonka. Jak wszyscy wiemy, moje dzieci uwielbiają morskie żyjątka i mogłyby się w takim miejscu bawić cały dzień…

…ale akurat na ten dzień zaplanowaliśmy wycieczkę na Gibraltar! Wybraliśmy trochę nieopatrznie termin, bo piątkowe popołudnie, kiedy tłumy przechodzą z Gibraltaru do Hiszpanii i utknęliśmy w dusznym i głośnym autobusie w strasznym korku! Ale zobaczenie żywych i prawdziwych małp na szczycie – bezcenne!

124/365. 4 maja
Hotel miał kort tenisowy, więc korzystaliśmy ile się da! Jasiu polubił grę w tenisa, oboje uczymy się grać już od półtora roku.

A popołudniu wybraliśmy się do niedalekiej Estepony. To przepiękne, hiszpańskie miasteczko zauroczyło mnie swoją atmosferą. Dzieciom najbardziej podobały się drzewa pomarańczowe na ulicach, bo można było rzucać pomarańczami…

125/365. 5 maja
Ostatni pełen dzień na majówce. Przez cały wyjazd Emi nie mogła się kąpać, bo wychodziła z infekcji ucha. Wreszcie wyzdrowiała i bardzo liczyła, że na koniec wykąpie się w basenie, ale niestety woda okazała się za zimna. Co za pech!

126/365. 6 maja
Najgorsza część wyjazdów wakacyjnych, czyli oczekiwanie na lotnisku i lot samolotem. Jak to dobrze, że są komiksy!

127/128 365. 7 i 8 maja
Zdjęć brak…

129/365. 9 maja
Chwila popołudniowego relaksu z książką na kanapie.

130/365. 10 maja
Dzisiaj odwiedzili nas koledzy Jasia z klasy, bo chcieli zrobić projekt z programowania w scratchu. Wytrzymali jakąś godzinę, co i tak uważam za sukces, a potem poszli szaleć na ogrodzie. Tak się kończą każde te spotkania 🙂

131/365. 11 maja
Gimnastyczka Emi. Może kiedyś zostanie kobietą-gumą…?

132/365. 12 maja
Bez zdjęcia…

133/365. 13 maja
Wieczorne myszkowanie w lodówce. Co by tu zjeść…?

134/365. 14 maja
Bez zdjęcia…

135/365. 15 maja
Emi testuje swój najnowszy nabytek – strój hinduski na zakończenie roku w przedszkolu. Sukienka jest różowa, obszyta złotą nitką i ma pełno naszytych świecidełek – czy może być coś lepszego?

136/365. 16 maja
Skręcanie nowych mebli ogrodowych może być strasznie męczące – czasem trzeba odsapnąć.

137/365. 17 maja
W ramach przygotowań do koncertu i fascynacji hinduską sukienką – wybrałyśmy się dzisiaj wieczorem na recital tańca bharatanatyam prezentowany przez hinduską tancerkę Apekshę Mundargi. Miałyśmy szczęście i udało nam się zająć miejsca w drugim rzędzie, wiec wszystko dokładnie widziałyśmy. To było niesamowite przeżycie! Chociaż Emi po kilku utworach zaczęła się jednak nudzić.

138/365. 18 maja
Bez zdjęcia. Dzisiaj wycieczka roweowa z Jasiem, ale to zdjęcie, które zrobiłam telefonem jest tak słabe, że nie będę pokazywać 😉

139/365. 19 maja
Ja zaraz jadę do Łodzi na reportaż komunijny, a Janek i Emi korzystają ze swojego weekendowego przydziału 30 minut na iPada. Plus bałagan w kuchni 🙂

140/365. 20 maja
Po deszczu dżdżownice wylazły w naszym ogrodzie.

141/365. 21 maja
Dzisiaj nie zdążyłam złapać za aparat, więc na sam koniec dnia – zdjęcie doskonale obrazujące sposób, w jaki Emi śpi. W poprzek łózka, do góry nogami, zwisając. Śmiejemy się zawsze, że „coś wybuchło” w jej pokoju 🙂

142/365. 22 maja
Człowiek-mucha!

143/365. 23 maja
Bez zdjęcia.

144/365. 24 maja
W podróży czas się dłuży. Więc przystanek na placu zabaw to zawsze dobry pomysł – nawet jeżeli to takie słabe miejsce, jak McDonalds…


Dotarliśmy do Sierakowa, gdzie Przemek jutro startuje w triathlonie. Tymczasem dzień wcześniej zawody dla dzieci i pierwszy start Janka w duathlonie. Poradził sobie fantastycznie! Ależ jesteśmy z niego dumni!

145/365. 25 maja
Najwierniejszy kibic w swoim żywiole. Przemek już biegnie, a tu na trasę rusza jego brat.

146/365. 26 maja
Już ósmy rok świętuję bycie mamą. A wszystko dzięki tym dwóm urwisom! Best brother + Best sister = Best children.
Normalnie los na loterii z nimi wygrałam. I mimo, że czasami mam ochote ich wysłać w kosmos, to nie wyobrażam sobie życia bez nich!

147/365. 27 maja
Puzzle ciągle na czasie!

148/365. 28 maja
Poranna lektura w Emisiowej dżungli.

149/365. 29 maja
Soczek mandarynkowy – mniam!

150/365. 30 maja
Jak sie okazuje, drugoklasiści świetnie bawią się na przyjęciu urdzinowym w kulkach. Wychodziliśmy jedni z ostatnich, impreza była udana.

151/365. 31 maja
Dzisiaj znowu projekt grupowy do szkoły, tym razem plakat o afrykańskim zwierzęciu. Odnoszę wrażenie, że te wszystkie projekty to tylko pretekst do tego, żeby pograć w piłkę w ogrodzie…